piątek, 4 października 2013

Styliści

Gdy szłam w stronę budynku, w którym miałam spotkać mojego stylistę, co raz bardziej tęskniłam za siostrą i przyjaciółmi. Chciałam ich zobaczyć, dowiedzieć się czy są smutni, czy może, każdy wspiera, każdego... Tyle myśli miałam w głowie, że aż zapomniałam o tym dokąd zmierzam. W pewnym momencie dwóch mężczyzn przerwało moje rozmyślania. Okazali się być to nasi styliści. Jeden był wysoki na około dwóch metrów, o bardzo pięknych, zielonych oczach, które mocno kontrastowały z jego bardzo bladą twarzą i kruczoczarnymi włosami. Drugi zaś był przeciwieństwem zielonookiego. Miał on bardzo ciemną karnację, mocno czarne oczy i włosy koloru podobnego do zgniłego banana. Błagałam w myślach by moim stylistą był wysoki, blady mężczyzna. Tak też się stało.
- Patrycja, to jest Teodor. Będzie on twoim stylistą. - Mateusz, to jest twój stylista. Ma na imię Dorian.- Nasz mentor wskazał nam dwóch mężczyzn.
- Miło mi.- Podałam rękę mojemu styliście, co dziwne nie uścisnął jej. Może to jakiś kapitijski zwyczaj.
- Za mną.- Jego głos, wydawał mi się znajomy.
Idąc za Teodorem podziwiałam pięknie ozdobiony hol. Był on utrzymany w szarości z odrobinką żółci. Piękne połączenie kolorów.
- Gdzie idziemy.- Zapytałam lecz odpowiedzi nie usłyszałam.
Po kilku minutach błądzenia po bocznych korytarzach, dotarłam z Teodorem do wielkiego białego pomieszczenia.
- Wybacz, że nic nie mówiłem, na korytarzach są kamery. Nie przepadam za byciem na widoku.
- Mogłeś mi podać chociaż rękę.- Odpowiedziałam, można było usłyszeć w moim głosie wyrzuty.
- Mogłem, ale tego nie zrobiłem. Widzę, że nie będzie łatwo ci pod pasować ze strojem.- Powiedział przyglądając mi się od stóp do głów.
- Dlaczego?
- Bo widać, że nie boisz się przeciwstawiać. Większość trybutów potakiwała na każdą propozycję myśląc, że mi to pasuje.
- A tobie nie jest tak łatwiej?!- Zapytałam zaciekawiona, zawsze myślałam że my nic nie mamy do gadania.
- Nie.- Powiedział i podszedł do drzwi na drugim końcu pomieszczenia.
Gdy otworzył drzwi pojawiły się cztery wyjątkowo normalne postaci jak na kapitolijczyków.  Każda postać miałam karteczkę z imieniem więc było mi łatwiej. Sandra była drobną kobietą o podkrążonych błękitnych oczach i jasnych włosach. Violetta miała bujną czerwoną czuprynę, miała oczy podobne do Teodora. Darek był ciemno skórym mężczyzną o czarnych włosach i oczach. Ostatni był Maciek. Nie wierzyłam, że to może być jeden ze stylistów. Wyglądał na 12 lat. Miał on piękne blond włosy i niesamowicie jasne oczy. Teodor zauważył chyba moje zdziwienie po od razu zabrał głos.
- Maciek jest bardzo młody, ale bardzo utalentowany.
- Ile ty masz lat?- Zapytałam, nadal nie dowierzając.
- Za kilka dni będę mieć piętnaście.
Nie pytałam o nic więcej, bo tyle wiadomości zupełnie mi wystarczyło. Niedorzeczne, piętnastolatek będzie oglądał mnie nago, będzie robić mi makijaż? Trochę dziwny te miasto. Sandra zaprowadziła mnie do pokoju z wielką wanną. Wykąpałam się w wrzącej wodzie o zapachu róż. Ten zapach, był tak intensywny, że od razu przypomniał mi się dom. Łąki, kwiaty, kolory wiosną. Po kąpieli wróciłam do poprzedniego pokoju. Viola powiedziała, że muszą zadbać o moje ciało, które w przeciwieństwie do innych zawodników nie jest takie złe.
- Widziałaś innych zawodników?
- Tak i zdecydowanie ty jesteś najładniejszą z dziewczyn.- Powiedziała Viola. Dodało mi to trochę odwagi i podniosło mój egoizm, który i tak już był wysoki.
- A chłopcy?
- Bardzo przystojni. Był taki jeden chłopak, chyba z piątki.
- No dlaczego?!- Oburzyłam się.
- O co chodzi skarbie?- Zapytała Sandra.
- On i ja bierzemy udział w Igrzyskach, nic z cichej i nie krwawej randki.- Powiedziałam śmiejąc się by ukryć żal.
- Miałyśmy tego nie mówić, ale nie możemy się powstrzymać.- Powiedziała Viola patrząc na Sandrę.
- Sandra, Violetta!- Czemu teraz? Do pokoju wszedł Maciek.
Pisnęłam gdy tylko go zobaczyłam. Byłam bardzo skąpo ubrana więc chwyciłam szlafrok leżący obok mnie.
- Dowie się w swoim czasie.
- Chcę wiedzieć teraz.- Zaprotestowałam.
- Za ile będzie gotowa do makijażu?- Powiedział Maciek ignorując moją wypowiedź.
- Za dwadzieścia minut.- Powiedziała Violetta.
Maciek wyszedł bardzo zdenerwowany. Dziewczyny nie powiedziały mi nic. Jedynie pytały czy boli mnie depilacja. Właśnie skończyły depilować mi okolicę bikini gdy wszedł Teodor wraz z Maćkiem i Darkiem. Zakryłam się ponownie szlafrokiem.
- Puka się, jestem półnaga.
- Tym lepiej kotek.- Powiedział zielonooki mrugając do mnie i uśmiechając się szyderczo.
- Kotek?!- Powiedziałam na raz z Sandrą i Violettą.
- Dziewczyny możecie już iść.
Opuściły salę, zostałam tylko półnaga ja, Teodor, Maciek i Darek. Ta sytuacja trochę mnie przerażała.
- Co teraz?- Zapytałam przyciskając mocniej szlafrok do swojego ciała.
- Idź się ubrać do garderoby.
- W co?
- Tam znajdziesz trzy stroje, wybierz najładniejszy.
Miałam teraz kłopot bo szlafrok był krótki i za mały na mnie. Poprosiłam by wyszli, oni nawet nie drgnęli. Zboczone dupki,  powiedziałam w myślach. Naciągnęłam materiał na pośladki i poszłam w stronę garderoby.
- Zgrabne pośladki, nie ma co.- Usłyszałam cichy głos Darka.
Weszłam do garderoby i zobaczyłam trzy przepiękne stroje. Oczy zalśniły mi na widok drugiego stroju. Już wiedziałam, że ten będzie tym, który założę na Paradę. Był to typowo rolniczy strój, bez żadnego przepychu. Piękna ciemno żółta spódniczka, która była aż do kostek. Górna część była jeszcze lepsza. Była to biała, bufiasta koszula z wyszytymi kwiatkami przy dekolcie. Do tego wszystkiego był jeszcze słomiany kapelusz z wplecionymi makami, moimi ulubionymi kwiatami, niezapominajkami i białymi różami. Był to piękny komplet. Gdy już byłam ubrana wyszłam z garderoby. Zauważyłam, że w pokoju nie ma już Darka.
- Komplet drugi... Wiedziałem. Prosty, klasyczny i piękny, taki jak ty.
- Jestem prosta?- Oburzyłam się.
- Nie bierz sobie wszystkiego tak do serca panienko.- Teodor mówiąc to podchodził w moją stronę.- Doskonały wybór.- Mówić to stał już niecałe dziesięć centymetrów ode mnie.
- A inne nie były by doskonałe?- Zadrwiłam.
- Nie tak doskonałe jak ten.- Złapał mnie za podbródek unosząc go do góry.
- Co z makijażem?- Powiedziałam by uniknąć dalszych zdarzeń, które mogły by mieć miejsce gdyby ktoś szybko nie przerwał.
Teodor jest przystojny, ale dużo starszy ode mnie. Nie miałabym u niego szans.
- Maciek twoja kolej.- Usłyszałam w jego głosie lekkie znudzenie. Może on chciał ciągnąć tą sytuację dalej...?
Zielonooki chwycił mnie za rękę i zaprowadził do toaletki. Ta była inna niż ta co była u mnie w domu. Tu było miliony cieni  do powiek i przeróżnych róży do policzków, każdego produktu do makijażu było tu multum.
- Coś klasycznego by pasowało do stroju, pamiętaj masz nie pozwalać sobie na zbyt dużo.- Powiedział po czym wyszedł.
Maciek bez słowa przystąpił do malowania. Widziałam, że  brał jasno żółty i beżowy cień. Oczy miałam zamknięte przez pięć minut więc nie wiedziałam jak wyglądam i co on ze mną robi. Gdy pozwolił mi je otworzyć lustro było zasłonięte.
- Zobaczysz się na końcu.-Przystąpił do dalszej pracy.
Dziwnie się czułam gdy jego dłonie dotykały mojej twarzy. Jego ręce były lodowate, ale z każdym dotykiem przyzwyczajałam się do nich.
- Skoczyłem.- Powiedział z nutą zadowolenia w głosie.
- Już? Dopiero co zaczynałeś.- Zdziwiłam się.
- Miało byś subtelnie to jest. Teo!- Krzyknął.
Po niecałej minucie zjawił się stylista.
- Dobra robota. Możesz iść na przerwę.
Maciek wyszedł po czym wszedł Darek.
- Darek dobierze ci dodatki.
Tym razem Teodor nie wyszedł tylko usiadł blisko mnie, za blisko. Darek rozweselił się gdy otworzył szafę z butami i biżuterią, sama też się uśmiechnęłam na widok tylu par butów. Szybko wybrał dla mnie wiązane szpilki, nie były one na szczęście wysokie, miały chyba około pięć centymetrów. Założył mi je bo ja nie dawałam sobie z tym rady. Teodor cały czas się ze mnie śmiał, a Darek dobierał mi co rusz nowe dodatki. Dostałam też naszyjnik z małych niezapominajek i kolczyki do kompletu.
- Gotowa!- Teodor krzykną po czym do pokoju wparowały dziewczyny w raz z Maćkiem.
Dziewczyny od razy zaczęły piszczeć z zachwytu, Maciek pokiwał głową na znak że jest okej.
- Mogę się zobaczyć ?!- Zapytałam zdenerwowana tym, że wszyscy wiedzą jak wyglądam prócz mnie.
Z lustra ściągnęli czarną płachtę materiału, a ja ujrzałam siebie...
- Jestem piękna!- Powiedziałam z zapartym tchem.
- Zawsze byłaś, teraz jesteś tylko pomalowana.- Powiedział Teodor uśmiechając się przy tym szelmowsko.
Zarumieniłam się po tych słowach, ale chyba tego nie zauważył ponieważ zaczął mówić coś do Sandry.
- Za pół godziny jest Parada. Gotowa?- Zapytał Teodor.
- Nie?
- Wyjdźcie chcę z nią porozmawiać.
- O czym?
- Posłuchaj, po pierwsze chcę ci życzyć powodzenia, po drugie przedstawię ci prostą technikę zdobycia sponsorów.
- Nie powinien tego robić mentor?- Lekko się oburzyłam bo darzyłam sympatią Pawła.
- Powinien, ale kazał zrobić to mi.- Znowu się uśmiechną w ten pociągający sposób.
- Jaki sposób?
- Postaraj się uśmiechać i być zadowolona z siebie. Przynajmniej na taką wyglądaj.
- Mam być kuźwa szczęśliwa, że idę na rzeź młodych ludzi, którzy tak jak ja chcą wrócić do domu. Mam być z tego powodu zadowolona i uśmiechnięta jak głupia?!- Mówiłam bardzo powoli przez zaciśnięte zęby.
- Uspokój się proszę.- Złapał mnie za rękę.
- Jak mam być spokojna?!
- Rozumiem furię w twoich słowach...
- ... ale nie rozumiem słów. 
- Widzę, że jesteś oczytana.
- Mam całą bibliotekę w domu. Ty też mnie zaskoczyłeś.- Uśmiechnęłam się delikatnie, nie chciałam by to zauważył.
- Właśnie widzę. To powiem ci jeszcze jeden cytat Szekspira na koniec naszego spotkania, oby nie ostatniego.- Powiedział po czym puścił mi oczko.
- Słucham...
- Chcąc świat oszukać stosuj się do świata, ubierz w uprzejmość oko, dłoń i usta, wyglądaj jako kwiat niewinny, ale niechaj pod kwiatem tym wąż się ukrywa.
- Mój ukochany cytat.- Gdy to powiedziałam od razu się rozmarzyłam.