środa, 11 września 2013

Wybrano mnie na trybuta!

Zanim zaczniesz czytać! Imię Toma zostało zmienione gdyż uznałam, że jak wszystkie imiona są polskie to jego też musi takie być. Od teraz TOM to KACPER!


Ostatnia noc w tym domu... Co roku to powtarzałam i za każdym razem wierzyłam, że tak może być. Nie chciałam zostawiać siostry, przyjaciół, ani domu. Ten budynek, w którym żyłam dzięki mojej siostrze, służył mi za dom około trzech lat, a teraz miałam go zostawić. Miałam odejść stąd obojętnie, po tym ile tu przeżyłam. Nasi rodzice mieszkali tu ze mną i Moniką, a teraz nie wiemy co się z nimi dzieje. Do tego domu mogłam zapraszać przyjaciółki i nie wstydzić się, a w poprzednim domu były dwa pokoje i zero prywatności. Myślałam o tym co było i będzie około pół godziny. Wstałam z łóżka i podeszłam do toaletki stojącej w kącie mojego pokoju. Upięłam włosy w wysokiego koka i poszłam pod prysznic, a potem ubrałam się w moją ulubioną sunkienke. Była ona blado- żółta, z delikatnego materiału, a z tyłu, dokładnie na plecach, była obszyta koronką. Narzuciłam ją na siebie i dobrałam do niej czarne baleriny. Poszłam do pokoju siostry by pomóc jej w doborze ciuchów, ponieważ ona zawsze miała z tym problem. Zawsze lubiłam do niej przychodzić bo jej pokój był bardzo przytulny. Ściany były pozaokrąglane, więc zamiast prostokątu, jak ja, miała owalny pokój. Ścianę miała ciemno zieloną, a na niej były namalowane drzewa. Jej pokój był lasem w domu. Łóżko stało na środku i było zrobione z bali drzew, co wyglądało przecudownie. Monika była kreatywną kobietą, ale bardzo niezaradną. Podeszłam do niej i pocałowałam ją w policzek.
- Jak tam przygotowania?- zapytałam
- Nawet nie mów, która lepsza: czarna- przyłożyła do swojego ciała czarną, krótką sukieneczkę podobną do mojej, tylko jej nie miała koronki na plecach.- Czy błękitna?- teraz pokazała długą i lekko prześwitującą suknię, która podkreślała jej piękne i zmysłowe oczy.
- Jeszcze pytasz. Błękitna i weź do niej białe balerinki.
- Obym wyglądała przyzwoicie, bo jak nie to oberwiesz mała.
- Zaufaj mi.- powiedziałam po czym wyszłam z jej pokoju i powędrowałam do kuchni.
Zjadłam na szybko kawałek bułki i zagryzłam ogórkiem. Szybki łyk ostygłej herbaty i byłam gotowa by wyjść. Gdy moja siostra była już przyszykowana wyszłyśmy na dziedziniec przed Ratuszem. Ludzie zaczęli się zbierać, żegnać i płakać. Jak widziałam te biedne dzieci, które w jednej chwili, przez głupią karteczkę mogły trafić na rzeź, płakać mi się chciało, a rzadko to się zdarza. Powędrowałam na swoje miejsce. Zauważyłam Elizę i już chciałam do niej pobiec, aż zauważyłam strażnika pokoju, od razu zapomniałam o moim pomyśle. Szukałam wzrokiem Darii, bo ona miała stać obok mnie. W końcu ją znalazłam, a ona mnie. Czekałyśmy w milczeniu, trzymając się za ręce, na ten moment, w którym dowiemy się kto zostanie trybutem w tym roku. Obejrzeliśmy krótki filmik, który oglądamy co roku, potem przemówiła dziwnie ubrana kobieta. Nadszedł ten moment. Kobieta o różowych włosach podeszła do szklanej kuli z imionami dziewcząt, wyciągnęła jedną i...
- Patrycja Ranaczek.- powiedziała z uśmiechem kobieta.
Zamarłam. Czułam jak przyjaciółka mnie obejmuje, ale ja nie odwzajemniłam tego gestu, byłam tak sparaliżowana, że nie byłam w stanie nic zrobić. Usłyszałam krzyk Moniki, potem sprzeciwy innych moich rówieśników. W końcu przyszli po mnie strażnicy. Wystąpiłam z szeregu, tym samym puszczając moją przyjaciółkę. Rzuciłam jej krótkie spojrzenie, chcąc powiedzieć 'Wszystko będzie dobrze Daria, będzie dobrze'. Ruszyłam w stronę sceny. Nogi miałam jak z waty, czułam na sobie spojrzenia innych, niektórzy nawet dotykali mojego ramienia lub łapali za rękę, ale strażnicy szybko reagowali. Doszłam do tej przeklętej sceny i spojrzałam na tłum ludzi przede mną. Każdy był w szoku, ich wzrok świadczył o tym, że nie są zadowoleni z wyboru trybutki. Różowo-włosa podeszła do kuli chłopców, a gdy przeczytała nazwisko, ja nic nie usłyszałam. Nagle wszystko i wszyscy zaczęło ruszać się jak w zwolnionym tempie, zaczęłam tracić obraz przed oczami. Czułam się okropnie, myślałam że zaraz zemdleje, ale tak się nie stało. Jeden ze strażników chwycił mnie mocno za ramię i powiedział.
- Daj z siebie wszystko Patrycja. Wierzymy wszyscy, że dasz radę i do nas wrócisz.- po chwili zorientowałam się, że mówił do mnie jedyny porządny strażnik, czyli Pan Stejer.
Był on starszawym mężczyzną, o siwych długich włosach i bardzo długiej brodzie. Poznałam go w pracy na polu, on zawsze przychodził i kontrolował nas, młodzież, i nasze postępy w pracy. Zawsze nam pomagał bo był dobrym człowiekiem, za to go lubiliśmy i szanowaliśmy. Kiwnęłam głową i powiedziałam szeptem tak by tylko on usłyszał.
- Postaram się dla Pana i dla całego dystryktu.
Po tych słowach zaprowadził mnie do pokoju gdzie miałam czekać na odwiedziny paru osób, które otrzymały na to zgodę. Gdy weszłam do pomieszczenia pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ogromny kominek, a przed nim mała czerwona kanapa i kilka foteli tego samego koloru. Mimo iż był kominek, w którym się paliło, to i tak odczuwało się zimno przez kolor ścian. Były one srebrne, a podłoga i sufit były czarne. Te kolory przytłaczały i sprawiały, że czułeś się tam nieswojo. Doszłam do kanapy i gdy tylko usiadłam ktoś wszedł do pokoju. Była to Monika. Wbiegła cała zapłakana i rzuciła mi się na szyję.
- Nie płacz, to nic nie da.- powiedziałam, starając się ją uspokoić.
- Co ja zrobię bez Ciebie, ja się nawet nie potrafię ubrać.- starała się roześmiać, ale nie była w stanie.
- Dasz radę, a ja obiecuję, że dam z siebie wszystko byle by tu wrócić.
- Koniec!- usłyszałyśmy głos Pana Stejera.
Moja siostra przestała mnie ściskać i pocałowała mnie w policzek.
- Wszyscy w Ciebie wierzą.
Po tym jak to powiedziała odwróciła się i odeszła w stronę drzwi, a tuż za nią wleciała Eliza, Daria i Kacper. Oni tez byli zapłakani, a ich oczy zaczynały nabiegać krwią.
- Dlaczego, tyle karteczek z imionami, ale akurat musiała to być Twoja?- zapytała zdruzgotana Eliza.
- Tak miało najwidoczniej być. Nic nie dzieje się bez przyczyny, pamiętajcie.
- Pamiętaj o nas aż do końca. Potem wrócisz do domu i opowiesz nam jak to jest tam być.- powiedziała Daria ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Ja powiem tylko powodzenia, bo niczego innego Ci nie trzeba.- odezwał się Kacper.
- Dziękuję wam, że przyszliście, postaram się wrócić.
Ponownie w sali rozniósł się głos Pana Stejera, który oznajmił, że czas na spotkanie się skończył. Uściskaliśmy się ostatni raz i wyszli, a ja zostałam czekając na strażników. 

1 komentarz:

  1. Świetny, głowna bohaterka mnie intryguje *.*
    NOMINUJĘ CIĘ DO LIEBSTER AWARDS , więcej informacji na moim blogu w zakładce o tym tytule ;)

    OdpowiedzUsuń